Sztokholm to dla mnie jedno z najpiękniejszych miast Europy. Stolica Szwecji zachwyca o każdej porze roku, ale szczególnie warto odwiedzić ją w przedświątecznym czasie, kiedy otulona jest blaskiem, zarówno bogato dekorowanych ulic, jak i adwentowych świeczników i gwiazd wywieszanych w oknach mieszkań.
Od kilku lat marzyłam o tym, aby zobaczyć Sztokholm w zimowej aurze. Ten cel udało mi się zrealizować w tym roku. W wyjątkowym czasie, bo w pierwszą niedzielę Adwentu, która dla Szwedów, jako protestantów jest dniem szczególnym. Wówczas na stołach pojawiają się adwentowe wieńce, w oknach migoczą świeczniki i papierowe gwiazdy a ulice miast rozbłyskują tysiącami ozdób.
Miasto prawdziwie zachwyca i jeśli tylko pogoda pozwoli (a i tu mieliśmy szczęście) można po Sztokholmie spacerować godzinami i na każdym kroku znajdować kolejny pięknie udekorowany plac, budynek, statek lub podziwiać odbicie rozświetlonego miasta w tafli wody.
Popularnym miejscem o tej porze roku jest jarmark na sztokholmskim starym mieście, czyli Gamla Stan. Julmarknad choć niewielki, zajmuje cały plac Stortorget i wypełniony jest po brzegi ludźmi. Co można tu zrobić? Tradycyjnie wypić aromatycznego grzańca glögg, w którym Szwedzi maczają korzenne ciasteczka, lub nawet zaszaleć co nieco hazardowo i zagrać w świąteczne koło fortuny. Niestety nam nie udało się nic wygrać, ale zawsze można spróbować szczęścia…
Bez względu na porę dnia i roku, w Szwecji jest zawsze dobra pora na fika, czyli przerwę na kawę. My fiką nie tylko przerywaliśmy spacery, ale i od niej zaczęliśmy i nią zakończyliśmy nasz krótki wyjazd. I tutaj polecam Kafferepet, położoną przy Klarabergsgatan 35. Bardzo stylowe, tradycyjne miejsce, dla tych, którzy przedkładają lokalne kawiarnie, nad sieciówkami.
Z rad praktycznych. Do Sztokholmu tanio i z wielu miast w Polsce można się dostać na lotnisko Skavsta. Należy jednak wziąć pod uwagę dodatkowy koszt biletów autobusowych (linia Flygbussarna) i prawie półtoragodzinny czas na dojazd do miasta. Jeśli chodzi o niskobudżetowy nocleg – my zaryzykowaliśmy kajutę na statku ;). Z początku obawiałam się, jakie zastaniemy tam warunki, szczególnie czy nie będzie zbyt zimno. Okazało się jednak, że choć pokoiki (kajutki) są malutkie, to jednak bardzo ciepłe, wręcz zbyt gorące.
Ofert noclegów na statkach jest wiele, nasz znajdował się w mojej ukochanej dzielnicy Sztokholmu, czyli na Södermalmie i poza noclegiem oferował bardzo dobre śniadanie i przytulny salon z widokiem na miasto :).
Podsumowując, dzięki grudniowej sztokholmskiej wycieczce udało mi się nie tylko spełnić jedno z moich marzeń, ale też wejść w okres przedświąteczny w pełnym blasku ;). Serdecznie polecam! God Jul!
Zachęcam też do zobaczenia relacji z krótkiego spaceru ulicami sztokholmskiego Soedermalm. A jeśli spodobał Ci się ten wpis – zachęcam Cię do polubienia strony Poliglotte na fb: https://www.facebook.com/Poliglotteblog/