Love & Anarchy

„Miłość i anarchia” to serial o flircie, który wybija z utartych kolein oraz wywraca do góry nogami uporządkowaną rzeczywistość.

Życie Sofie przypomina obrazki z kolorowej gazety i sekcji „tak mieszkają ludzie sukcesu”. Piękny, urządzony w wyśmienitym, skandynawskim stylu apartament w modnej dzielnicy Sztokholmu. Przystojny mąż, reżyser filmowy. Dwójka udanych dzieci oraz znajomi do wspólnych wypadów na weekend w luksusowym hotelu. Do tego nowe wyzwanie zawodowe, jakim jest transformacja znanego wydawnictwa i przygotowanie go do wypłynięcia na szerokie wody cyfryzacji.

Poznajemy ją w jej pierwszym dniu pracy, kiedy po godzinach zostaje przyłapana in flagranti na masturbacji w biurze i oglądaniu przy tym filmu pornograficznego… Przyłapującym jest młody technik IT, który początkowo wykorzystuję sytuację, aby nieco nastraszyć nową, wredną szefową. Z czasem ich relacja przekształca się we wzajemną grę i stawianie sobie coraz to bardziej szalonych zadań. Z każdym kolejnym wzrasta wzajemna fascynacja oraz temperatura pomiędzy nimi.

Lekki humor, ostre cięcia

Ogromnym atutem „Miłości i anarchii” jest lekki i zabawny sposób, w jakim serial porusza ważne tematy i przekracza wiele tabu. Od osobistych problemów z rozładowaniem napięcia i utrzymaniem w ryzach ciężko wypracowanego wizerunku. Po uniwersalne dylematy i sprzeczność, jakie rodzą się na styku wolności jednostki versus nowe technologie, kapitalistyczne reguły i globalne zasięgi.

Nie mało dostaje się także samej Szwecji. Wychodzą na wierzch tematy niechlubnej, pronazistowskiej przeszłości kraju. Ponadto, z przymrużeniem oka i bez zadęcia prześmiewana jest nadmierna polityczna poprawność i niekiedy karykaturalny wręcz purytanizm językowy. Za swoje obrywa również #MeToo, szczególnie że serial rozgrywa się w środowisku ludzi książki i łatwo doszukać się aluzji do skandalu w Szwedzkiej Akademii przyznającej literacką Nagrodę Nobla.

Miłość w czasach cyfryzacji

Twórczyni serialu – Lisa Langseth musi mieć doskonałe oko do wyłapywania kontrastów i detali, które pozornie znaczą niewiele, jednak w odpowiednich warunkach mogą wykiełkować i nabrać monstrualnych rozmiarów. Niczym ziarno z niedokończonej, młodzieńczej powieści głównej bohaterki. Cóż stanie się, jeśli do obrazkowego życia Sofii wkradnie się wątpliwość, czy aby na pewno żyje według własnego scenariusza? Być może drogie przedmioty i status, który posiada okażą się wcale nie jej marzeniem a raczej odbiciem tego, jak chciałaby widzieć się w oczach innych?

Polecam „Miłość i anarchię” dla owych refleksji, jak również dla prześmiewczego, acz pozbawionego pustego rechotu, humoru. Te krótkie osiem odcinków potrafią naprawdę poprawić nastrój w zimowe dni. Dodatkowo, wszyscy zauroczeni Sztokholmem zyskają wspaniałą okazję, aby zobaczyć to piękne miasto i jego dostojne kamienice na ekranie.

 

https://www.facebook.com/Poliglotteblog

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.